Tuż przed wigilią, w Lublinie kierowca rozbił toyotę yaris z car sharingu Panek. Czekają go kosztowne konsekwencje.
Jest to najpoważniejszy wypadek z udziałem samochodu z car sharingu Panek. Kierowca zakończył jazdę nowiutką toyotą na bramie posesji.
– Dobrze, że kierowca wyszedł z tego wypadku bez szwanku. Musi się liczyć z poważnymi konsekwencjami swojego postępowania. Nasz monitoring wykazuje, że tuż przed wypadkiem pędził około 100 km/h. Uciekł z miejsca wypadku i zgłosił się dopiero na drugi dzień w południe. Regulamin naszej firmy jasno określa takie sytuacje – będzie obciążony pełną kwota naprawy lub wymiany samochodu – mówi Katarzyna Panek, rzecznik prasowy firmy Panek.
Każda z toyot yaris wystawionych w Lublinie przez firmę Panek, w ramach car sharingu, kosztuje około 70 tysięcy złotych. Do wartości samochodu trzeba jeszcze doliczyć koszt naprawy bramy. W sumie rachunek może zamknąć się kwotą około 80 tysięcy złotych.
Pod koniec listopada firma Panek uruchomiła w Lublinie car sharing, czyli auta na minuty. W naszym mieście wystawiono 100 toyot yaris. Opłata za skorzystanie z takiego auta wynosi 50 groszy za minutę i 65 groszy za przejechany kilometr.